Często zdarza mi się wylądować w mieście, którego nie znam i którego mapy nie mam. Zwykle odnaleźć się pomaga mi intuicja, często wspomagana wystawianymi w okolicach dworca planami miast. Tym razem nie miałem takiego szczęścia. Zamiast pójść w lewo poszedłem w prawo i zamiast na starym mieście znalazłem się w dzielnicy przemysłowej. Dopiero rok później dowiedziałem się, dlaczego niektórzy tak zachwycają się Brnem. Tym razem nie było mi to dane.