Jedną z rzeczy, których bardzo zazdroszczę Czechom, są dworcowe knajpy. Co prawda prawdziwi dżentelmeni nie piją przed południem, ale przecież na świecie zawsze gdzieś jest już po południu, a niewiele przyjemności może równać się z goryczkowym czeskim piwem podczas czekania na pociąg. W telewizji leci "Świat według Bundych" po czesku, ja szybko pochłaniam jedną Holbę i zabieram drugą do pociągu. Przyda się.